Zwycięstwem 3 : 1 zakończył się pierwszy mecz sezonu jaki rozegraliśmy dzisiejszego przedpołudnia w Pelplinie. I choć wynik w porównaniu do ostatnich dwucyfrowych zwycięstw nad tym zespołem wydaje się dość skromny to z postawy drużyny jako całości oraz większości zawodników możemy być zadowoleni. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że na ławce trenerskiej zadebiutował trener Bartosz Bławat a w żółto – niebieskich barwach pierwszy oficjalny mecz rozegrało pięcioro nowych zawodników, którzy dalszą przygodę z piłką zdecydowali się kontynuować w naszym klubie.

Wierzyca Pelplin – Arka Gdynia 1 : 3 ( 0 : 2).

Bramki: Marcel Ziemann 11’, Mateusz Kasprowicz 35’, Jan Wojtkowski 53’

Arka Gdynia: Jakub Schwarz – Paweł Lewiński (55’ Patryk Badowski), Karol Grądziel, Bogusław Kołodziej, Krystian Tomczak, Marcel Ziemann (49’ Jakub Cierocki), Artur Leszczyński, Jakub Poręba (58’ Maksym Grzybowski), Mateusz Kasprowicz (58’ Bartosz Bemben), Artur Szwoch (45’ Jan Wojtkowski), Jakub Bramski (36’ Remigiusz Szlicht).

Pierwsza odsłona w znacznej jej części prowadzona była pod dyktando naszego zespołu. Szczególnie w pierwszych 20 minutach posiadaliśmy wyraźną przewagę i stworzyliśmy kilka sytuacji bramkowych. Po jednej z nich w zamieszaniu w polu karnym pierwszego gola w debiucie zdobył Marcel Ziemann. Gospodarzom kilkukrotnie udało się wyprowadzić kontry ale nie przyniosły one powodzenia. Ostatni kwadrans to bardziej wyrównana gra, która przeniosła się w środkowe rejony boiska. W ostatniej minucie na strzał z około 20 metrów zdecydował się Mateusz Kasprowicz i piłka zatrzepotała w siatce.

Od początku drugiej połowy mocno ruszyliśmy na przeciwnika chcąc szybko zdobyć kolejne gole. Niestety strzały z okolic linii pola karnego minimalnie mijały światło bramki bądź padały łupem bramkarza. A na domiar złego dość niespodziewanie w 43 minucie straciliśmy gola.

 Niecelne podanie maszego zawodnika w środku pola przejął zawodnik z Pelplina, który mierzonym strzałem zdobył kontaktową bramkę. Gospodarze uwierzyli w osiągnięcie korzystnego rezultatu i na moment przejęli inicjatywę. Po chwili rozbudzone nadzieje ostudził trzeci gol autorstwa Janka Wojtkowskiego i sytuacja wróciła do normy. Do końca spotkania kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku ale nie udało się podwyższyć prowadzenia coć okazje ku temu były.

Zabrakło skuteczności, zdecydowania czy po prostu szczęścia kiedy piłka obijała słupek bądż poprzeczkę. Gdyby wykorzystać choć częśc stworzonych sytuacji zwycięstwo byłoby bardziej okazałe.