Polish Czech Danish Dutch English Estonian Finnish French German Irish Italian Latvian Lithuanian Norwegian Portuguese Russian Slovak Slovenian Spanish Swedish Turkish Ukrainian Welsh

No to się DZIAŁO!!! Czwartek mieliśmy przygotowany na całodzienną wycieczkę do Helu, jednakże niech nie zmyli nikogo cel naszej eskapady. Tym razem wróciliśmy z końca naszego niezwykłego półwyspu, nie widząc nawet przez pół minuty morza! Ale powoli...

07.50 rano a tu żartów nie ma, wszyscy obecni w ośrodku są na rozruchu. Poranna niemal wojskowa zaprawa tym razem przy mocnym wschodnim słońcu. Na trawie słodka wręcz rosa a każda stopa ... bosa. Ależ było miło gdy się po niej chodziło. Czasu nie ma na gadanie, więc śmigamy na śniadanie. Po nim sprzątanie - tu nie odpuszczamy, później plecaków spakowanie i ruszamy na Helu podbijanie. Droga ok, choć łatanie dziur w jezdni jak po marcowej ulewie w środku sezonu tuż za rondem we Władku to gruby żart nawet na początek a nie na koniec... Teleexpress'u. Dojeżdżamy do celu - jest nas już wielu i meldujemy się w Helu. Z nami maluchy z rodziny właścicieli, wesoły autobus. Zaczynamy od drożdżówki i jagodzianki bo dzień będzie długi i wyczerpujący. Dochodzimy z parkingu, gdy w czasach zimnej wojny było biuro przepustek przed wjazdem do miasta, jakieś 500 metrów główną drogą w kierunku Juraty do wejścia na ścieżkę do Muzeum Obrony Wybrzeża a tu pierwsza i od razu NAJWIĘKSZA niespodzianka. Właśnie w nasz szutrowy dukt prosto z głównej asfaltowej drogi wpada z piskiem gąsienic 30-tonowy amerykański czołg! Ale HIT - to słynny SHERMAN! No cóż dni D-DAY HEL 2017 w pełni, stąd też i nasza wizyta. Zaczynamy jednak od Muzeum Obrony Wybrzeża. Fantastyczne miejsce dla całej rodziny na wiele godzin. Świetne ekspozycje usytuowane w środku lasu, a dokładniej w samej Baterii Schleswig-Holstein - Stanowisko Ogniowe B2 oraz wokół niej. Wiele niesamowitych eksponatów, miejsc i pomieszczeń, wszystko jakby żywe i często i sprawne. Stanowisko z polowym prowiantem, grochówka z kuchni opalanej drewnem itp. My zaczęliśmy od wojskowej kolejki szynowej i Muzeum Kolei Helskich. Dziewczyny nawet przejechały się osobiście napędzoną drezyną a m.in. Natan skorzystał z okazji by samodzielnie podnosić i opuszczać kolejowy szlaban. Po powrocie do MOW już zwiedzanie się skończyło. Przeszliśmy 300 metrów pod Stanowisko Bojowe nr 3 tzn. zalesiony znacznie teren a tam wzgórza i wielki bunkier. Byliśmy tam świadkami fascynującej inscenizacji walki sprzed dokładnie 73 lat, tj. 24 VIII 1944 roku pomiędzy wojskami hitlerowskimi a oddziałami francuskimi na zachodnim froncie podczas II Wojny Światowej. Strzały to nic ale wybuchy bomb i wystrzały właśnie z amerykańskiego Sherman'a ciągnęły po sobie niesamowity huk, mnóstwo dymu i falę uderzeniową, którą także my odczuwaliśmy na własnej skórze i całym ciele. Emocji było tak wiele, że biegiem po inscenizacji ruszyliśmy do strzelnicy MOW, w której niemal wszyscy skusili się na strzelanie z Kałasznikowa i amerykańskiego Thompsona! Amunicja plastykowa ale przeżycia za to prawdziwe! Ponadto każdy strzelał do tarcz, a najlepsze dwa miejsca zajęli Julianna i Natan, którzy w nagrodę dostali prawdziwe podwójne oficerskie odznaczenia Wojska Polskiego, które można oficjalnie wpiąć w oba kołnierze koszuli np. na uroczystość inauguracji roku szkolnego lub państwowe święta. Brawo dla laureatów - tylko te dwie osoby trafiły dwukrotnie w "10", z wielu oddanych serii strzałów. Pamiątki wojskowe też dzieci kupiły ale czas był już na obiad. Ów zamówiony był w najsłynniejszej helskiej restauracji - Maszoperia. Do soku wiśniowego ze słomką dodatek - filet z dorsza bez ŻADNEJ ości oraz fajne duże i nie spalone frytki oraz biała świeżutka kapusta w oliwie z marchewką. Tylko dwie osoby kręciły nosem na rybkę a reszta dodała gazu podczas jedzenia - tak dobre to było danie i mówimy to szczerze. No brawo dzieci. Trenerzy okrasili obiad ponadto talerzem zupy rybnej i było po naszemu - na Helu Kaszuby a Kaszuby to ryba. Dzieci ponadto posłuchały jednej z wielu legend o Maszoperii, jednakże chcąc iść na plażę na 30-minutową zabawę zupełnie przypadkowo ktoś zerknął na zegarek. Okazało się, iż za 30 minut zaczyna się parada D-DAY wszystkich wojsk stacjonujących w Helu i okolicach. No nie odmówiliśmy sobie ani tej parady ani lodów ani gofrów na głównej alei, po której miały przejechać niesamowite wojskowe i cywilne auta z lat 40-tych XX wieku. Oj to było niespotykane, a dzieci naprawdę z dużym zaskoczeniem i nie ukrywanym w oczach zachwytem oglądały z najbliższej odległości pojazdy a w nich, jak i na nich - siedzących w ubranych na "tamte lata" wojskowych i cywilów. Jeszcze kilka pamiątek dla rodziny i wracamy do Żelistrzewa. Po kolacji zabawy na boisku i w labiryntach bo dzieci mocno jeszcze pobudzone ale już czas spać niedługo. Już godzina 21.45. Jutro kolejny sparing a jak się da, to jeszcze jedna wycieczka.

Mamy niestety kłopot techniczny z jednym z aparatów, którym robiliśmy fajne fotki,dlatego też dziś tylko częściowa fotorelacja na naszym klubowym fanpage'u a gdy aparat się naprawi, to dodamy w kolejnych dniach pełne foto z dzisiejszego dnia.

Pozdrawiamy serdecznie!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Liczba odwiedzin: 1343546
Sportowe szkolenie dzieci i mlodziezy w SI Arka, wspolfinansowane jest przez gmine Gdynia.
© SI ARKA GDYNIA 2012